More

    Jak powinien wyglądać polski rynek apteczny?

    Planowana regulacja dotycząca konieczności posiadania przez magistra farmacji większościowych udziałów w aptece wzbudza niemałe emocje. Jej zapisy stały się osią debaty „Polskie apteki na zakręcie: od 1 do 51 procent”, zorganizowanej podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy – informuje Fundacja Republikańska.

    W debacie wzięli udział przedstawiciele Fundacji Republikańskiej, Ministerstwa Zdrowia, Związku Pracodawców Aptecznych PharmaNET, Naczelnej Rady Aptekarskiej oraz Federacji Pacjentów Polskich oraz prof. Bogusław Banaszak, konstytucjonalista, członek rady Legislacyjnej przy Prezesie Rady Ministrów. Rozpoczęła ją prezentacja tez raportu „Rynek dystrybucji farmaceutycznej w Polsce”, przygotowanego przez Fundację Republikańską.

    – W naszym kraju działa ponad 14,7 tys. aptek i punktów aptecznych. Zdecydowana większość (62 procent) to apteki indywidualne i mikrosieci (2-4 apteki). Pozostałe 38 procent zrzeszają sieci (5 i więcej aptek). – mówił Rafał Momot, autor raportu. – Sieci apteczne to branża, którą tworzy 390 podmiotów, głównie małych i średnich. Tylko 16 sieci składa się z więcej niż 50 aptek w całym kraju, w tym cztery mają ponad 100 placówek – dodał ekspert Fundacji Republikańskiej.

    Polski rynek aptek jest bardzo rozproszony. Mnogość i wielkość podmiotów wyklucza jakiekolwiek ryzyko monopolizacji rynku. Nie ma też występującego w innych branżach nadmiernego udziału kapitału zagranicznego, bo jest on obecny jedynie w pięciu sieciach.

    – 96 proc. aptek w Polsce jest w rękach krajowych podmiotów. W trzech największych sieciach mniejszościowym udziałowcem wciąż jest, albo do niedawna jeszcze był, Skarb Państwa – mówił Rafał Momot.

    Jako pierwszy zabrał głos Krzysztof Łanda, podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia.

    – Chcielibyśmy, aby na rynku funkcjonowały zarówno apteki sieciowe jak i indywidualne. Sieci powodują to, że ceny asortymentu pozarefundacyjnego są rzeczywiście utrzymywane na niskim poziomie – mówił Krzysztof Łanda. Minister zaznaczył, że mimo iż resort ma przygotowanych bardzo dużo zapisów ustawy, nie chce jej kończyć bez Głównego Inspektora Farmaceutycznego. – Debata trwa, zespoły pracują, uwag jest sporo. Mam jednak nadzieję, że może jeszcze w tym roku ustawa wyszłaby do konsultacji zewnętrznych.

    Gorącą dyskusję wzbudziła kwestia ograniczeń dotyczących 1 procenta ogólnej liczby aptek w województwie. Wg Marka Tomkowa, co czwarta apteka sieciowa narusza przepis o 1%, co – jak twierdzi wiceprezesa Naczelnej Rady Aptekarskiej – oznacza, że należałoby jej odebrać zezwolenie na prowadzenie działalności.

    – W województwie opolskim, a tam właśnie byłem wojewódzkim inspektorem farmaceutycznym, zezwolenia nie są cofane z artykułu 99 ust. 3 tylko z artykułu 37 AP, który mówi, ze organ ma obowiązek cofnąć zezwolenie, jeśli jej właściciel przestanie spełniać jeden z warunków niezbędnych do uzyskania tego zezwolenia, a takim jest posiadanie mniej niż 1 proc w województwie – mówił Marek Tomków.

    Z taką interpretacją prawa nie zgodził się prof. Bogusław Banaszak, członek Rady Legislacyjnej przy Prezesie Rady Ministrów. Zdaniem profesora żaden z przepisów prawa farmaceutycznego nie tworzy obowiązku posiadania mniej niż jednego procenta aptek w województwie, ani nie zakazuje prowadzenia większej liczby placówek. Profesor Banaszak stwierdził, ponadto że:

    – Ustawa prawo farmaceutyczne wyraźnie mówi, kiedy można cofnąć zezwolenie. Prawo musi być jasne i przejrzyste. Jeśli nie ma tam słowa o tym, ze po przekroczeniu 1 proc można cofnąć zezwolenie, to takiej kompetencji organy administracji po prostu nie mają.

    Na zupełnie inną perspektywę sporów dotyczących kształtu rynku aptecznego w Polsce zwrócił uwagę prezes Federacji Pacjentów Polskich Stanisław Maćkowiak. Stwierdził, że cała dyskusja opiera się na tym, kto i ile zyska w wyniku zmiany prawa farmaceutycznego: czy będzie to apteka indywidualna, sieciowa czy skarb państwa.

    – Najmniej jest o tym, co stanie się z pacjentem – mówił prezes Maćkowiak. – A dziś nasza sytuacja jest tragiczna.

    Zgodnie z opiniami WHO bezpieczny pułap dopłat pacjenta do leków nie powinien przekraczać 40 procent. Z danych firm badających rynek i danych NFZ wiemy, że dopłaty do leków recepturowych są na poziomie 50 procent a pozostałe 70 procent. To przepaść! Dla pacjenta jest kompletnie obojętne, czy wchodzi do apteki sieciowej czy indywidualnej. Dla niego jest ważne, żeby leki były dostępne, maksymalnie jak najtańsze i dostarczone w jak najkrótszym czasie.

    Do cen leków i ich dostępności dla pacjentów odniósł się z kolei Marcin Piskorski, prezes Związku Pracodawców Aptecznych PharmaNET.

    – Podobnie jak minister Łanda również uważamy, że na rynku jest miejsce dla wszystkich. To właśnie sieci dostarczają pacjentom leki taniej, więcej i na wyższym poziomie, co pokazują badania niezależnych instytucji, między innymi te cytowane w raporcie Fundacji Republikańskiej.

    Dyskusja o rynku jest niezwykle potrzebna, trzeba się zastanowić, w którą stronę z nim pójść i jaki model wybrać. Mimo pewnych różnic mamy z samorządem dużo wspólnych interesów, bo reprezentujemy razem rynek. Mamy pewne przemyślenia i propozycje w tym zakresie. Chcielibyśmy w najbliższym czasie zaprezentować je ministerstwu, żeby wspólnie opracować taki system, który pozwoli na swobodne funkcjonowanie wszystkim podmiotom.

    Źródło: Fundacja Republikańska

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!
    Proszę podać swoje imię tutaj

    Najnowsze

    Więcej na ten temat