Osteoporoza występuje prawdopodobnie u 2,5-2,7 mln Polaków, spośród nich leczonych jest zaledwie 200 tys., czyli mniej niż 10 proc. Grozi nam z tego powodu epidemia złamań kości, bo nasze społeczeństwo się starzeje – alarmują specjaliści Narodowego Instytutu Geriatrii, Reumatologii i Rehabilitacji w Warszawie.
Osteoporoza powodująca osłabienie kości i zwiększająca ryzyko złamań jest jednym z największych wyzwań zdrowotnych na świecie. Światowa Organizacją Zdrowia uznała, że jest ona zagrożeniem dla zdrowia publicznego.
Z kolei Międzynarodowa Fundacja Osteoporozy (IFO) wzywa władze, by uznały ją za priorytet opieki zdrowotnej. Twierdzi ona, że tylko w ten sposób można ograniczyć liczbę różnego typu złamań kości, takich jak złamań bliższego końca kości udowej (końca kości udowej bliżej biodra), złamania kręgów kręgosłupa, kości ramiennej, kości przedramion, żeber i piszczeli.
– Złamania osteoporotyczne stanowią narastający problem medyczny, ekonomiczny, społeczny, zwłaszcza w szybko starzejących się społeczeństwach, takich jak populacja polska – mówi kierownik Kliniki i Polikliniki Reumatologii Narodowego Instytutu Geriatrii, Reumatologii i Rehabilitacji w Warszawie, prof. Piotr Głuszko.
Zdaniem specjalisty, osteoporoza występuje w naszym kraju u 2,5-2,7 mln osób, głównie u kobiet po 50. roku życia, ale też i u starszych mężczyzn. Z analizy sprzedaży leków stosowanych w leczeniu tej choroby wynika, że w sposób stały i w miarę zgodny z obowiązującymi zasadami leczonych jest nie więcej niż 200 tys. chorych, czyli mniej niż 10 proc.
– Jeszcze gorszą informacją jest ta, że ogromna większość osób, ponad 80 proc., które doznały osteoporotycznego złamania, po zaopatrzeniu chirurgicznym nie otrzymuje leczenia farmakologicznego osteoporozy i nie jest kierowana na dalszą diagnostykę w tym kierunku. Wiele z tych osób nie jest nawet informowanych, że przyczyną złamania mogła być osteoporoza – alarmuje prof. Głuszko.
Wyjaśnia on, że złamanie osteoporotyczne to złamania niskoenergetyczne wywołane niewielką siłą urazu, a czasem jest to wręcz złamanie samoistne.
– To właśnie jest istotą tej choroby, która osłabia kość, czyniąc ją podatną na złamania. Złamania to nie tylko ból i niesprawność, to także wysokie ryzyko zgonu (kość udowa) z powodu możliwych powikłań oraz niesprawność przewlekła, wymagająca często stałej już pomocy innych osób – przekonuje.
Ministerstwo Zdrowia wiosną 2019 r., wykorzystując fundusze europejskie, uruchomiło program koordynacji profilaktyki złamań osteoporotycznych (Program Operacyjny Wiedza Edukacja Rozwój – POWER). Jego głównym celem jest wypracowanie systemu wczesnej identyfikacji złamań niskoenergetycznych (osteoporotycznych) oraz wczesnego wykrywania osteoporozy, głównie u kobiet w wieku 50-70 lat, zanim jeszcze dojdzie u nich do złamania kości.
Zdaniem ekspertów leczeniem farmakologicznym można w dużym stopniu (w około 50 proc.) przeciwdziałać złamaniom. Leczenie musi być jednak kompleksowe, poza lekami jest to kinezyterapia (ruch fizyczny), zalecenia dietetyczne, eliminacja używek (alkohol, papierosy), a także prewencja upadków i urazów wynikających np. z wad wzroku, zaburzeń równowagi oraz innych chorób.
Zapobieganie upadkom jest główną metodą unikania złamań.
– Nie wolno zapominać, że 90-100 proc. złamań jest skutkiem upadku. Utrzymanie ogólnej sprawności fizycznej i zdrowy tryb życia są niezbędne do skutecznego leczenia osteoporozy – zwraca uwagę prof. Edward Czerwiński z Zakładu Chorób Kości i Stawów Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz Krakowskiego Centrum Medycznego.
Pierwsze złamanie niskoenergetyczne może sygnalizować, że osteoporoza jest już zaawansowana.
– Po pierwszym złamaniu ryzyko następnego złamania wzrasta 2-10-krotnie. Ortopeda jest pierwszym, a często również jedynym lekarzem przyjmującym chorego ze złamaniem osteoporotycznym. Na nim spoczywa zatem obowiązek nie tylko leczenia złamania, ale również wdrożenia postępowania zapobiegającemu następnemu złamaniu. Niestety na całym świecie ortopedzi nie dopełniają tego obowiązku i według różnych danych zaledwie u 7-25 proc. chorych zostaje wdrożone postępowanie, zapobiegające kolejnemu złamaniu. W Polsce to zalecenie nadal nie jest realizowane lub realizowane rzadko – wyjaśnia prof. Głuszko..
Do Programu Operacyjnego Wiedza Edukacja Rozwój – POWER przystąpiły już szpitale w Stalowej Woli, Ustroniu, Lublinie i Narodowy Instytut Geriatrii, Reumatologii i Rehabilitacji w Warszawie. Placówki te mają współpracować z lekarzami i pielęgniarkami podstawowej opieki zdrowotnej (POZ). Program jest dopiero uruchamiany, ale na razie przystępują do niego tylko niektóre ośrodki POZ.
Według prof. Głuszko, na razie zawodzi współpraca i koordynacja opieki nad pacjentem pomiędzy oddziałem lub ambulatorium urazowym, który leczy złamanie – a poradnią specjalistyczną, która zajmuje się diagnostyką i leczeniem osteoporozy.
– Zawodzi też współpraca pomiędzy lekarzami pierwszego kontaktu, którzy mogą łatwo wykryć osoby zagrożone wysokim ryzykiem złamań, a ośrodkami specjalistycznymi – diagnozuje.
Do stwierdzenia osteoporozy niezbędny jest densytometr, aparat oceniający gęstość mineralną kości.
– W Polsce jest niewielka liczba aparatów densytometrycznych działających w systemie DXA, jedynie cztery na milion mieszkańców, co daje nam jedno z ostatnich miejsc w Unii Europejskiej. Jego zdaniem wystarczy choćby zmierzyć wzrost u starszej osoby; zmniejszenia wzrostu o ponad 3 cm niemal zawsze jest skutkiem osteoporotycznych złamań kręgów – podkreśla prof. Głuszko.
Red. (źródło: PAP)