Suplementy regularnie spożywa prawie połowa (48 proc.) Polaków. Na rynku są niebezpieczne suplementy diety. Tylko 27 proc. potrafi je jednak poprawnie zdefiniować. Rynek suplementów w Polsce wart był w 2017 r. 4,4 mld zł i wartość ta dynamicznie rośnie.
Brak wiedzy na temat przepisów regulujących suplementy i możliwych skutków ich stosowania to jeden z głównych problemów tego rynku. To diagnoza Polskiego Instytutu Ekonomicznego w raporcie „Regulacja rynku suplementów diety. Czy Polska ma szansę zostać europejskim liderem?”. Tymczasem niebezpieczne suplementy diety mogą zagrażać zdrowiu.
Rynku suplementów nie obejmują obecnie regulacje, które pozwalałyby na jednoczesne zapewnienie bezpieczeństwa i nieograniczanie wolności. W znacznej mierze wynika to z nieświadomości czym są suplementy diety i w czym różnią się od leków dostępnych bez recepty. Jak wynika z raportu, 45 proc. Polaków jest przekonanych, że suplementy testuje się pod względem skuteczności. Aż 43 proc. wierzy, że podlegają one takim samym standardom nadzoru jak leki.
– Bezpieczeństwo stosowania suplementów jest wątpliwe. Wynika to z niewystarczającego nadzoru instytucjonalnego nad rynkiem, niskich barier wejścia dla nowych produktów i producentów oraz z braku stosownych regulacji gwarantujących bezpieczeństwo – mówi Adam Czerwiński, analityk z zespołu strategii Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Zadbanie o wystarczające zabezpieczenia polskiego rynku, ograniczającego niebezpieczne suplementy diety, jest tym istotniejsze, że wartość rynku dynamicznie rośnie. W ciągu ostatniej dekady wzrosła ponad trzykrotnie: od 1,7 mld zł (0,4 mld euro) w 2008 r. do 4,4 mld zł (1,05 mld euro) w 2017 r. Prognozy wskazują, że w najbliższej przyszłości powinien on rosnąć o ok. 5 proc. rocznie.
Proponowane zalecenia
Eksperci proponują przede wszystkim wprowadzenie opłaty za rejestrację nowych suplementów w Głównym Inspektoracie Sanitarnym oraz zadbanie o jego lepszą wydajność poprzez zwiększenie budżetu tej instytucji.
– W szczególności mamy tu na myśli badania laboratoryjne na suplementach z rynku. Sprawdzałyby one deklarowany skład czy czystość mikrobiologiczną – tłumaczy Adam Czerwiński.
W 2018 r. 6,24 proc. kontroli suplementów diety przeprowadzonych przez GIS dało negatywny, dyskwalifikujący wynik. Pole do optymalizacji jest duże. Obecnie przeprowadzenie wstępnej weryfikacji suplementu diety zajmuje GIS średnio 2 lata. W tym czasie produkt może być dostępny w sprzedaży detalicznej.
Inne zalecenia obejmują zwiększenie świadomości samych konsumentów. Na przykład poprzez usprawnienie rejestru produktów objętych powiadomieniem o pierwszym wprowadzeniu do obrotu oraz nowelizacja przepisów dotyczących reklamy i opakowań.
– Proponujemy m.in. wprowadzenie wymogu wyraźnego informowania. O tym, że produkt stanowi suplement diety i nie zapewnia korzyści zdrowotnych, zakazu reklamy implikującej efektywność kliniczną oraz zwiększenie kar za reklamy niezgodne z przepisami. Ponadto zalecamy wprowadzenie elektronicznych systemów opieki zdrowotnej w celu poprawy komunikacji między lekarzami a pacjentami – podkreśla Adam Czerwiński.
Niebezpieczne suplementy diety
Red. (źródło: pie.net.pl)