Lekarze sygnalizują, że coraz więcej pojawia się przypadków zakażenia wirusem wywołującym tzw. chorobę bostońską u dzieci. Wirus szczególnie szybko i łatwo rozprzestrzenia się w żłobkach i przedszkolach.
Choroba roznosi się błyskawicznie, najczęściej drogą kropelkową – poprzez kaszel czy kichanie, ale także za pośrednictwem przedmiotów, klamek. Atakuje głównie jesienią. Do niedawna rozpoznawana była u 1-2 pacjentów rocznie. Obecnie można mówić o ogromnym wzroście liczby zachorowań.
Schorzenie dłoni, stóp i jamy ustnej (ang. hand, foot and mouth disease – HFMD), czyli choroba bostońska – to zakaźna infekcja wywoływana przez specjalny szczep wirusów.
Najczęściej charakteryzuje się: gorączką i ogólnie złym samopoczuciem. Dzień lub dwa później na śluzówce jamy ustnej, spodzie stóp, we wnętrzu dłoni, a czasem także na pośladkach i w pachwinach, pojawia się wysypka w postaci płaskich, zaczerwienionych plamek lub guzków, które mogą przerodzić się w bolesne pęcherze.
Jak przebiega?
Choroba bywa mylona często z ospą lub anginą. Dotyka zazwyczaj dzieci poniżej 10. roku życia.
Mechanizm rozwoju zakażenia jest następujący: początkowo rozprzestrzenianie się wirusa następuje w błonie śluzowej jamy ustnej i przewodu pokarmowego (głównie jelita krętego). Następnie w ciągu 24–72 godzin wirus przedostaje się drogą układu limfatycznego do węzłów chłonnych, z których wnika do krwi. Dopiero po około siedmiu dniach następuje pojawienie się odpowiedzi humoralnej – zwiększenia poziomu przeciwciał neutralizujących i dochodzi do eliminacji infekcji.
W praktyce objawy choroby zazwyczaj pojawiają się w trzy do sześciu dni od kontaktu z wirusem. Wysypka zwykle mija sama po tygodniu. W niektórych przypadkach po kilku tygodniach może nastąpić utrata paznokci u stóp lub rąk, które następnie odrastają. W łagodnym przebiegu infekcja nie pozostawia po sobie śladu, w ciężkim mogą wystąpić powikłania, najczęściej zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych lub zapalenie mózgu.
Tylko profilaktyka
Jak przyznają specjaliści, kiedy w przedszkolu lub żłobku pojawi się choć jedno chore dziecko, błyskawiczne rozprzestrzenienie się wirusa jest sprawą przesądzoną. Co gorsza, nie istnieją preparaty medyczne, które zmniejszą szanse na zakażenie.
Większość przypadków nie wymaga żadnego leczenia. Wystarczają proste leki przeciwbólowe, jak np. ibuprofen, ewentualnie żele lub płukanki łagodzące objawy w ustach. Czasem konieczne jest dożylnie podanie płynów pacjentom, którzy mają problemy z przełykaniem i grozi im odwodnienie – dotyczy to najczęściej dzieci. W rzadkich przypadkach chorobie towarzyszą komplikacje w postaci wirusowego zapalenia opon lub zapalenia mózgu.
Diagnozę najczęściej stawia się na podstawie objawów, choć możliwe jest także badanie na obecność wirusa materiału pobranego z wymazu gardła lub ze stolca. Najskuteczniejszym sposobem zapobiegania zakażeniu jest przestrzeganie zasad higieny osobistej, częste czyszczenie i dezynfekcja oraz izolacja kontaktowa osób zakażonych. Szczepionka przeciw enterowirusowi została dopuszczona w Chinach w 2015 r., nie jest natomiast dostępna w Europie i Stanach Zjednoczonych.
W przypadku dzieci i dorosłych z wirusem, wykwity należy smarować specjalnym preparatem oraz pozostać w domu do czasu zniknięcia pęcherzyków. W przeciwnym wypadku chory będzie roznosił wirusa. Tylko wygojenie wysypki gwarantuje, że nie będzie następował zarażanie innych.
Red.