Kombinacja leków niwolumab i ipilimumab jest najskuteczniejsza w leczeniu czerniaka z przerzutami, nawet do mózgu – oceniają eksperci na podstawie wyników badań prezentowanych podczas kongresu Europejskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej (ESMO).
Badanie prowadzone przez ekspertów z Melanoma Institute Australia wykazało, że pacjenci z bezobjawowymi przerzutami do mózgu, którym podano w skojarzeniu dwa leki zaliczane do immunoterapii, tj. niwolumab i ipilimumab, mieli przeżycia podobne do pacjentów bez przerzutów do ośrodkowego układu nerwowego.
– Badania prezentowane na kongresie ESMO w Barcelonie dowodzą, że immunoterapia jest na pewno standardem zarówno w leczeniu zaawansowanego czerniaka z przerzutami, jak i w leczeniu uzupełniającym po operacji chirurgicznej. Oczywiście leczenie ukierunkowane molekularnie cały czas pełni swoją rolę, zwłaszcza dla pewnych podgrup pacjentów – mówi prof. Piotr Rutkowski, kierownik Kliniki Nowotworów Tkanek Miękkich, Kości i Czerniaków w Centrum Onkologii-Instytucie w Warszawie.
Leczenie niwolumabem (przeciwciało anty-PD-1) łącznie z ipilimumabem (przeciwciało anty-CTLA-4) jest o tyle istotne, że pacjenci z przerzutami do mózgu mają bardzo złe rokowania. Zgodnie z wynikami badań przerzuty do ośrodkowego układu nerwowego odpowiadają za ok. 54 proc. zgonów pacjentów z czerniakiem.
Aż u 48 proc. pacjentów, którzy otrzymywali kombinację leków, przez trzy lata nie doszło do progresji choroby, podczas gdy w grupie, której podawano sam niwolumab, odsetek ten wyniósł 14 proc.
Również badanie o akronimie CheckMate 067 wskazuje na istotnie wyższą skuteczność leczenia chorych na przerzutowe czerniaki w sposób skojarzony, tj. ipilimumabem z niwolumabem, w porównaniu z leczeniem wyłącznie niwolumabem. Po 5 latach badania nie można jeszcze wyliczyć mediany całkowitego czasu przeżycia.
– Skojarzenie ipilimumabu z niwolumabem powinno być stosowane szczególnie w grupach chorych gorzej rokujących, tj. z mutacją BRAF lub z przerzutami do mózgowia. Korzyści z tego są długotrwałe. Nie jest to leczenie dla każdego pacjenta, ponieważ cechuje je duża toksyczność. Musi być to chory w dobrej formie, świadomy i współpracujący, ale na pewno pacjenci, którzy mają gorsze rokowania – około 30-40 proc. chorych na zaawansowane czerniaki – powinni dostać z wyboru leczenie skojarzone – ocenia prof. Piotr Rutkowski..
Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji około rok temu wydała pozytywną opinię na temat efektywności kosztowej tej terapii.
– Brakuje nam bardzo refundacji tej kombinacji leków. Mam nadzieję, że znajdzie się ona szybko w programie lekowym. Taką obietnicę mamy z Ministerstwa Zdrowia – zaznacza Piotr Rutkowski.
Podczas kongresu ESMO w Barcelonie zaprezentowano również wyniki badania retrospektywnego w małej grupie 24 pacjentów z zaawansowanym czerniakiem z mutacją BRAF V600 z przerzutami do mózgu, którzy otrzymywali kombinację leków celowanych molekularnie, tj. enkorafenib (inhibitor kinazy BRAF) z binimetynibem (inhibitor MEK). Okazało się, że 63 proc. z nich odniosło kliniczną korzyść z zastosowania enkorafenibu z bimetynibem. Obecnie trwa rekrutacja pacjentów do badania II fazy, w którym oceniana będzie skuteczność tej terapii u pacjentów z czerniakiem i przerzutami do centralnego układu nerwowego.
Dr Nicholas Meyer z Uniwersyteckiego Centrum Onkologii w Tuluzie we Francji podkreślał w Barcelonie, że jest to najskuteczniejsza kombinacja leków celowanych molekularnie dla pacjentów z zaawansowanym czerniakiem z mutacją w genie BRAF. Mediana przeżycia dla pacjentów, którzy są nią leczeni, wynosi 33,6 miesiąca w porównaniu z 16,9 miesiąca dla chorych leczonych najstarszym inhibitorem kinazy BRAF, tj. wemurafenibem. Terapia ma też bardzo dobry profil bezpieczeństwa. W Polsce na razie nie jest refundowana.
Prof. Rutkowski zwraca uwagę na ogromne znaczenie immunoterapii w leczeniu tzw. uzupełniającym (adjuwantowym). Stosuje się od razu po leczeniu chirurgicznym w celu wyeliminowania przerzutów i zmniejszenia ryzyka nawrotu choroby. U chorych, którzy mają czerniaka w III stopniu zaawansowania ryzyko nawrotu nowotworu w ciągu pięciu lat od operacji jest wysokie i wynosi od 50 do 80 proc. (u większości do nawrotu dochodzi w ciągu trzech lat).
– Dlatego chorzy na czerniaka o dużym ryzyku powinni – po wycięciu węzłów chłonnych z powodu przerzutów – otrzymywać przez ok. rok leczenie uzupełniające, które o 20 proc. zmniejsza ryzyko nawrotu. Z badań wynika, że dzięki zastosowaniu go nawet 50 proc. pacjentów z czerniakiem w IV stadium zaawansowania żyje ponad pięć lat, a jeszcze do niedawna odsetek ten wynosił zaledwie 2-3 proc. – wyjaśnia prof. Rutkowski.
Badania, które prezentowano na ESMO, wskazują, że skuteczność leczenia uzupełniającego można jeszcze poprawić dzięki zastosowaniu kombinacji leków. Podanie niwolumabu z ipilimumabem dodatkowo zmniejszało ryzyko nawrotu o ponad 10 proc. w stosunku do zastosowania wyłącznie niwolumabu.
Obecnie w Polsce leczenie uzupełniające jest dostępne w ramach Ratunkowego Dostępu do Terapii Lekowych – RDTL dla chorych z czerniakiem o dużym ryzyku po resekcji węzłów chłonnych.
– Ale nie jest to pełny dostęp, ta procedura długo trwa, pacjent musi czekać. A na świecie to jest już standard – komentuje prof. Piotr Rutkowski..
Obecnie trwają prace nad refundacją terapii uzupełniającej (m.in. leku niwolumab) w czerniaku.
Red. (źródło: PAP)