Niewydolność serca to zmniejszony dopływ krwi do narządów wskutek uszkodzenia serca. Serce pompuje mniej krwi, w efekcie do organizmu dociera zbyt mało tlenu. Dolegliwość ta należy do najczęstszych przyczyn zgonów w Polsce.
Niepokojące objawy, które mogą świadczyć o niewydolności serca, to np. duszności i zmęczenie podczas wysiłku, uciążliwy kaszel, spłycony oddech i brak powietrza podczas snu, obrzęki nóg, konieczność oddawania moczu w nocy, nagły wzrost wagi, spowodowany gromadzeniem się w organizmie płynu, utrata apetytu, szybkie bicie czy kołatanie serca.
Według szacunków problem dotyczy obecnie od 700 tys. 1 mln osób, czyli 1-2 proc. populacji Polski. Zagrożonych może być jednak 8-9 mln naszych rodaków. Są to głównie osoby z nadciśnieniem tętniczym, chorobą wieńcową, otyłością i cukrzycą, palące papierosy.
Wraz ze starzeniem się społeczeństwa problem będzie narastał. Co piąty Polak w trakcie swojego życia może mieć objawy niewydolności serca. Rocznie umiera obecnie z jej powodu ok. 60 tys. osób, czyli 164 dziennie. Koszty związane z tym problemem szacowane są na 1 mld 700 mln zł, co stanowi ok. 3,2 proc. wydatków na opiekę zdrowotną. Większość tych pieniędzy przeznaczane jest na leczenie szpitalne.
– Niewydolność serca leczona jest w Polsce głównie w szpitalach, a nie ambulatoryjnie. Przeciętny pacjent trafia do szpitala raz w roku, co czwarty jest ponownie hospitalizowany już miesiąc po wyjściu ze szpitala, a co drugi w ciągu sześciu miesięcy – zwraca uwagę prof. Ewa Straburzyńska–Migaj, z I Kliniki i Katedry Kardiologii Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, przewodnicząca Sekcji Niewydolności Serca Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego.
Zdaniem Piotra Ponikowskiego, prezesa Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego, kierownika Katedry i Kliniki Chorób Serca Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, potrzebny jest Narodowy Program Prewencji i Leczenia Niewydolności Serca.
– W ramach programu trzeba prowadzić dwa kompleksowe podprogramy: zapobiegania i leczenia. Potrzebujemy większej świadomości społecznej, wcześniejszego wykrywania i leczenia i większej liczby specjalistów – wyjaśnia.
Koszty hospitalizacji związane z niewydolnością serca stanowią aż 94 proc. kosztów leczenia, a zbyt mało pieniędzy przeznacza się na opieka ambulatoryjną – w innych krajach koszty leczenia szpitalnego to tylko ok. 60 proc. kosztów leczenia niewydolności serca. Ponadto niewydolność krążenia wiąże się z ogromnymi kosztami społecznymi – obniża jakość życia, uniemożliwia pracę, obciąża opiekunów i rodziny.
– Tymczasem nowoczesny, zintegrowany system opieki na pacjentami nie istnieje. Konieczne jest wprowadzenie kompleksowej opieki nad chorym z niewydolnością serca – KONS. Chodzi o opiekę trzystopniową: na poziomie podstawowym przez lekarzy POZ i pielęgniarki, są także zpitalnym oraz wysokospecjalistycznym. Pilotażowe wdrożenie takiej opieki mogłoby być możliwe już w czerwcu przyszłego roku. Spodziewany efekt to obniżenie liczby zarówno zgonów, jak i hospitalizacji o jedną czwartą – mówi Prof. Jadwiga Nessler, kierownik Kliniki Choroby Wieńcowej Niewydolności Serca UJ CM w Krakowie.
Red. (źródło: PAP)