Dzieci i młodzież w wieku szkolnym nie mają zapewnionej spójnej i kompleksowej opieki zdrowotnej. Oprócz niewystarczającej liczby lekarzy, brakuje współdziałania i koordynacji pomiędzy podmiotami odpowiedzialnymi za ich leczenie, np. lekarzy POZ, specjalistów i pielęgniarek. System opieki nad uczniami nie funkcjonuje, a zamiast niego podejmowane są jedynie wybiórcze i fragmentaryczne działania profilaktyczne – wynika z raportu NIK o opiece zdrowotnej nad dziećmi i młodzieżą w wieku szkolnym.
Koncepcja i organizacja opieki zdrowotnej nad dziećmi i młodzieżą w wieku szkolnym zmieniały się na przestrzeni lat. Najpoważniejsza reorganizacja nastąpiła w 1999 r., gdy wprowadzono instytucję lekarza rodzinnego, opiekującego się całą rodziną, w tym również dzieckiem. Miało to zapewnić ciągłość opieki sprawowanej przez jednego lekarza. Zrezygnowano wówczas z opieki lekarskiej i dentystycznej w szkołach.
W krajach Unii Europejskiej obowiązują różne rozwiązania w zakresie odpowiedzialności za opiekę zdrowotną nad dziećmi i młodzieżą w wieku szkolnym. W Austrii i Francji odpowiada za to minister edukacji. Ministrowi właściwemu ds. zdrowia podlega ona w Bułgarii, Chorwacji, Holandii, Luksemburgu, Rumunii na Cyprze i Malcie. Z kolei Dania, Portugalia, Węgry i Wielka Brytania powierzyły te zadania władzom lokalnym. W niektórych krajach (Szwecja, Hiszpania, Łotwa i Włochy) zadanie to jest współorganizowane przez władze lokalne, ministra edukacji i ministra zdrowia.
Przyjęto również różne sposoby zapewnienia tej opieki. Na przykład w Holandii lekarze lub pielęgniarki wykonują te zadania na terenie szkoły, w innych krajach opieka jest realizowana w ramach podstawowej opieki zdrowotnej i badania są przeprowadzane systematycznie w ramach praktyk lekarza rodzinnego.
NIK zauważa, że funkcjonujący obecnie w Polsce system opieki zdrowotnej nad uczniami, szczególnie w zakresie profilaktyki, nie gwarantuje bezpieczeństwa zdrowotnego tej populacji. Świadczy o tym zwiększająca się liczba dzieci i młodzieży z problemami zdrowotnymi.
W 2016 r. największym problemem zdrowotnym wśród dzieci i młodzieży w wieku 5-18 lat były: zniekształcenia kręgosłupa – ponad 219 tys., alergie (dychawica oskrzelowa) – blisko 195 tys., zaburzenia refrakcji i akomodacji oka – blisko 187 tys., otyłość – 93 tys., niedokrwistość – ponad 52 tys., zaburzenia rozwoju – blisko 51 tys., choroby tarczycy – prawie 47 tys. W stosunku do roku poprzedniego największy wzrost nastąpił w przypadku rozpoznanych chorób tarczycy o 2,3 tys. ( o ponad 5 proc.), nowotworów o ponad 2,2 tys. (o blisko 15 proc.), niedokrwistości o 1,8 tys. (o 3,6 proc.). Natomiast liczba dzieci z cukrzycą wzrosła o 1 proc.
Zdaniem NIK niewystarczająca jest liczba personelu medycznego opiekującego się dziećmi i młodzieżą w wieku szkolnym. Utrudnia to zapewnienie równego dostępu do leczenia oraz wydłuża czas oczekiwania na nie. Co prawda liczba lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej (POZ) w 2016 r. zwiększyła się w porównaniu do 2015 r. o 9 proc., o 9,5 proc. wzrosła liczba pielęgniarek i o 17 proc. lekarzy dentystów, ale sposób organizacji opieki nieefektywnie wykorzystuje istniejące zasoby finansowe i osobowe. Nadal występują duże dysproporcje w liczbie lekarzy w rozkładzie terytorialnym. Na przykład najwyższy wskaźnik lekarzy POZ przypadających na 10 tys. dzieci i młodzieży odnotowano w województwie śląskim – ponad 80, a najniższy w województwie łódzkim – 30.
Natomiast największa liczba pielęgniarek/higienistek szkolnych przypadała na 10 tys. dzieci i młodzieży w województwie podkarpackim – 29, a najniższa w województwie łódzkim – 2,6. Podobnie było w przypadku lekarzy specjalistów. W 2017 r. ich liczba wzrosła o 3,5 proc. w stosunku do 2015 r., nadal jednak są regiony kraju gdzie szczególnie ich brakuje.
Najwyższe wskaźniki, określające liczbę lekarzy specjalistów dziecięcych przypadających na 10 tys. uczniów, odnotowano w województwie łódzkim. Najbardziej niekorzystna dla pacjentów sytuacja wystąpiła w województwie lubuskim, w którym nie było żadnego specjalisty w siedmiu specjalizacjach, a w dwóch wskaźnik był najniższy w skali kraju. W ten sposób nie zapewniono całej populacji dzieci i młodzieży równego dostępu do świadczeń profilaktyczno-leczniczych.