21 proc. pacjentów nie otrzymuje od lekarza informacji na temat stosowania leku, a 52 proc. gubi kartki z uzyskanymi wskazaniami – wynika z badań przeprowadzonych przez Piotra Merksa z Collegium Medicum UMK, członka brytyjskiego Królewskiego Stowarzyszenia Farmaceutycznego.
Dodatkowo dołączane do lekarstw ulotki okazują się zbyt długie i niezrozumiałe. Obserwując w metrze Mexico City komunikaty w formie obrazków i strzykawki w Finlandii oznaczane kolorami autor badania stworzył projekt lekolepek. Opracował piktogramy, które podzielił na trzy kategorie. I tak są np. oznaczenia, które wskazują, że lek musi być przyjęty przed jedzeniem, na pusty żołądek, a nawet – w przypadku leków przeciwgrzybiczych – po tłustym posiłku. Drugi rodzaj to piktogramy mówiące o tym, ile razy dziennie przyjmować preparat leczniczy. Trzecia grupa piktogramów wskazuje na właściwy sposób przechowywania leku. Przykładem może być insulina, którą pacjenci często wkładają do zamrażarki, przez co nie nadaje się ona do użycia lub leki przeciwzakrzepowe, których nie powinno się przechowywać w lodówce, tymczasem informacja na opakowaniu „przechowuj w temperaturze poniżej 25 st.” powoduje, że pacjenci właśnie tam je wkładają.
Łącznie w puli ma znaleźć się 55 piktogramów. Każdy z nich będzie kolorową naklejką o wymiarach 25 mm na 1 cm. Na każdej znajdzie się obrazek i tekst pisany. Naklejki nie będą przyporządkowane do konkretnego leku, tylko substancji czynnej, jak np. paracetamol czy ibuprofen.
Pierwsze lekolepki gotowe były już w 2011 r. W 2013 r. za niewielki grant przeprowadzone zostało badanie pilotażowe w podwarszawskim Radzyminie. W efekcie nalepienia 9 tys. lekolepek pacjenci zaczęli popełniać znacznie mniej błędów przy przyjmowaniu lekarstw.
Projektem zainteresował się gdański fundusz kapitałowy Black Pearls VC. Na bazie pomysłu stworzył spółkę Piktorex, dla której pozyskał 1 mln zł z programu BRIdge Alfa prowadzonego przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju. Kierownikiem projektu został Piotr Merks, który za pół roku chce przedstawić rezultat prac Ministerstwu Zdrowia.
Dla swojego pomysłu autor uzyskał patronat Konfederacji Farmaceutycznej, która zajmuje się standaryzacją opieki farmaceutycznej i usług farmaceutycznych, a także Królewskiego Towarzystwa Farmaceutycznego w Wielkiej Brytanii, Polskiej Izby Aptekarskiej oraz Urzędu Rejestracji Leków.
TW