W Sejmie odbyła się dyskusja nad dalszymi losami nowelizacji prawa farmaceutycznego. Duże sieci aptek utrzymują, że jej przyjęcie to koniec ich rozwoju.
W trakcie debaty podkreślano, że ustawa nie zajmuje się kwestią wpływu postulowanych regulacji na ceny leków, a w konsekwencji na sytuację konsumentów. Zwracano uwagę na kontrowersje związane ze zmianami, które prowadząc do rozdrobnienia rynku ograniczą konkurencję.
Padały ponadto różnorakie argumenty: „Powinna odbyć się dalsza dyskusja nad ustawą. Musimy się zastanowić nad tym, czy za kilka lat chcemy mieć w Polsce tylko sieci apteczne i czy będzie miejsce na pojedynczych placówek.” „Ustawa jest wynikiem gry interesów, to koncernom farmaceutycznym i hurtowniom zależy na rozbiciu konkurencji.” „Nie można mówić o dominacji kapitału zagranicznego, 96 proc. aptek należy do polskich firm.”
Za projektem opowiedziało się 242 posłów, a 174 chciało jego odrzucenia. Ostatecznie ustawa wraca jednak do prac w sejmowej Komisji Deregulacyjnej. Będzie też zasięgana opinia Komisji Zdrowia.
Wcześniej poselski projekt ustawy najpierw przyjęła sejmowa Komisja Zdrowia, ale odrzuciła Komisja Deregulacyjna.
Krytyczną opinię wygłosił wicepremier Mateusz Morawiecki, który stwierdził, że apteka nie powinna być tylko dla farmaceuty i w Sejmie powinna nastąpić zmiana tego zapisu.
Negatywne uwagi do projektu zgłosiły również Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz Polska Agencja Informacji i Inwestycji Zagranicznych, do której zwróciły się ambasady USA, Izraela, Kanady oraz Litwy w imieniu inwestorów ze swoich krajów.
Po wejściu w życie ustawy w obecnym kształcie nowe apteki mogliby otwierać tylko farmaceuci, jedna spółka mogłaby być właścicielem maksymalnie czterech aptek, a nowe placówki mogłyby powstawać tylko wtedy, gdy na jedną aptekę w województwie przypada więcej niż 3 tys. osób.
Red. (źródło: rp.pl)