Wstępne wyniki badań III fazy klinicznej szczepionki Sputnik V budzą wątpliwości – ocenia dr hab. Piotr Rzymski z UM w Poznaniu. Zwraca uwagę, że np. całkowita skuteczność w okresie badania preparatu to 73,1 proc., zaś podawana w mediach wartość 92 proc. to skuteczność w dniu podania II dawki.
Odnosząc się do opublikowanych przez Rosjan wstępnych wyników badań trzeciej fazy klinicznej szczepionki Sputnik V, ekspert w dziedzinie biologii medycznej i badań naukowych Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu dr hab. Piotr Rzymski podkreślił, że to co budzi uzasadnione kontrowersje w przypadku tej szczepionki to przede wszystkim wprowadzenie tego preparatu do użytku już w sierpniu 2020 r. – jeszcze przed publikacją jakichkolwiek wyników badań klinicznych.
– Już to działanie było bezczelnym policzkiem wymierzonym procedurom związanym z oceną bezpieczeństwa, immunogenności i skuteczności kandydatów na szczepionkę. Poza tym postawiło rosyjskich badaczy w bardzo niekomfortowej sytuacji – prowadzili testy nad preparatem, który przed całym światem aprobował wcześniej Władimir Putin. Nie chciałbym być w ich skórze. Poza tym takie działanie uderza w integralność i transparentność nauki, podburza zaufanie do niej i nigdy nie powinno mieć miejsca. Teraz jednak, gdy do połowy stycznia Sputnikiem zaszczepiono na świecie 1,5 mln ludzi, Rosjanie opisują wyniki trzeciej fazy w czasopiśmie „The Lancet”. Zastanawiam się: czy gdyby wyniki były niekorzystne, to czy w ogóle byłyby publikowane, biorąc pod uwagę bezprecedensową sytuację dopuszczenia preparatu do użycia bez krytycznych danych potrzebnych do oceny? – mówi Piotr Rzymski.
Podkreśla, że ogólnie rzecz biorąc przedstawione wyniki dotyczące rosyjskiej szczepionki są korzystne. Jak wskazał, media na całym świecie rozpisują się np. o ok. 92 proc. skuteczności szczepionki.
– Lektura pracy dostarcza wielu wątpliwości i uwag. Po pierwsze, pierwszorzędowym punktem końcowym były objawowe zakażenia oceniane w 21 dniu od podania pierwszej dawki – czyli w dni podania drugiej porcji. I to właśnie w tym punkcie obserwacji Sputnik wykazywał ok. 92 proc. skuteczności ochrony przed objawowym zakażeniem. Z opisu wynika, że uczestnicy byli obserwowani do 180 dnia od podania pierwszej dawki. Oszacowana, całkowita skuteczność preparatu wynosiła 73,1 proc. Ale ta informacja nie pojawia się w streszczeniu, które z pewnością jest najczęściej czytanym fragmentem całej publikacji – wyjaśnia ekspert.
Zaznacza, że badania skuteczności innych szczepionek skupiały się z kolei na efektach od podania drugiej dawki. –
– Dlaczego więc podobnie nie uczyniono w przypadku Sputnika? Nie można zestawiać ze sobą skuteczności różnych preparatów, jeżeli oceniana była ona w różny sposób, i twierdzić, że jeden jest lepszy, a drugi gorszy – wyjaśnia.
Rzymski stwierdza, że wątpliwości budzi też sposób randomizacji uczestników badań, czyli przydzielania ich do grupy szczepionych lub otrzymujących placebo.
– Przeprowadzono go w proporcji 3:1. Dlaczego? Czy tak od początku planowano, czy może to jakaś modyfikacja wprowadzona w trakcie trwania badania? Samo badanie objęło łącznie 22 tys. osób, bo ze zrekrutowanej grupy niemal 36 tys. wykluczono prawie 14 tys. Grupa placebo liczyła zaledwie 5467 osób. Łącznie w badaniu wzięło udział ok. 2 tys. osób w wieku powyżej 60 lat. Te dane są w mojej opinii niewystarczające, by na ich podstawie podejmować decyzję o autoryzacji. Problem w tym, że ta szczepionka jest od dawna w użyciu – mówi Rzymski.
Przypomina, że badania innych szczepionek prowadzone są w ośrodkach w różnych krajach i kontynentach, zaś całe badanie Sputnika prowadzono tylko w moskiewskich szpitalach. Nie kwestionuje wyników badania, uważa jednak, że nawet jeżeli wypadają korzystnie to absolutnie nie zmienia to faktu, że decyzja o dopuszczeniu preparatu przed przeprowadzeniem potrzebnych badań stanowi niebezpieczny precedens, który może w przyszłości znajdować naśladowców.
– Poza tym w takiej sytuacji trzeba oczekiwać, że przedstawione wyniki z badań tym bardziej nie będą budzić dodatkowych pytań. Wpierw kilkadziesiąt specjalistów uznaje część wyników z badań I/II fazy Sputnika za statystycznie nieprawdopodobne, a teraz znów nie wszystko jest jasne. Cała to sprawa prowadzi do tego, że pewnie większość Polaków odetchnęła z ulgą po informacji ministra Michała Dworczyka, że rosyjska szczepionka nie jest brana pod uwagę w naszym kraju – komentuje specjalista.
Sputnik V jest szczepionką wektorową i dwudawkową. Szczepienia tym preparatem mają charakter heterologiczny: tzn. przy pierwszej dawce podawany jest wektor oparty o adenowirusa typu 26, a przy drugiej, która ma miejsce po 3 tygodniach – o adenowirusa typu 5.
Red. (źródło: PAP)