Chorzy na szpiczaka w naszym kraju leczeni są gorzej niż pacjenci z innych krajów UE, m.in. z Czech. Główny problem stanowi brak dostępu do nowoczesnych terapii w tzw. trzeciej linii leczenia, po kolejnym nawrocie choroby.
Jak zwracają uwagę hematoonkolodzy, w Polsce stosowany jest jedynie najstarszy lek z grupy bortezomib, a dwie nowe cząsteczki, w tym bardziej aktywny i skuteczniejszy karfilzomib czy podawany doustnie iksazomib, nie są chorym finansowane,
Wśród nowych leków na szpiczaka opornego i nawrotowego, które w ostatnich latach zostały zarejestrowane w USA i w krajach Unii Europejskiej (w tym w Polsce), znajdują się dwa przeciwciała monoklonalne: daratumumab i elotuzumab oraz lek z grupy inhibitorów deacetylaz histonów: panobinostat. Niestety w naszym kraju nie ma do nich dostępu.
Szpiczak plazmocytowy jest jednym z najczęstszych nowotworów złośliwych układu krwiotwórczego. Zgodnie z danymi NFZ, w Polsce co roku diagnozuje się go u ok. 1500 osób, a obecnie żyje z nim 9,5 tys. pacjentów. Jest wykrywany przeważnie u osób po 65. roku życia, ale ostatnio coraz więcej zachorowań dotyczy ludzi młodszych.
Leczenie szpiczaka plazmocytowego jest skomplikowane. Jest to nowotwór na razie nieuleczalny i zawsze po zastosowaniu pierwszej linii leczenia nawraca, staje się oporny na terapię, dlatego stosuje się drugą linię, potem trzecią i kolejne.
Poziom pierwszej i drugiej linii leczenia szpiczaka w Polsce oceniany jest jako dobry i średni. Jednak w trzeciej linii terapii, po kolejnym nawrocie choroby, pacjenci nie mają dostępu do skutecznych leków. Obecnie hematolodzy mogą stosować jedynie klasyczną chemioterapię, która nie tylko wiąże się z uciążliwymi działaniami niepożądanymi, ale jest też, według ekspertów, mało skuteczna.
Red.