Branża ubezpieczeniowa ucierpiała w związku z epidemią koronawirusa SARS-CoV-2. Ubezpieczenia zdrowotne są szansą dla firm ubezpieczeniowych – ocenia Deloitte. Należy się bowiem spodziewać, że w ciągu najbliższych miesięcy zainteresowanie ich ofertą może wrócić ze zdwojoną siłą.
Po doświadczeniach epidemiologicznych szczególnie ubezpieczenia zdrowotne i produkty gwarantujące szeroko pojętą ochronę zdrowia oraz działania prewencyjne mogą się cieszyć dużym powodzeniem wśród klientów. Warunek jest jednak jeden. Branża musi znacznie przyspieszyć proces cyfryzacji i odświeżyć portfolio produktowe.
Sektor firm ubezpieczeniowych oferuje dziś szeroki zakres produktów: od ochronnych po inwestycyjne. Każdy z tych segmentów odczuje skutki epidemii w różnorodny sposób. Na początku kryzysu związanego z ogłoszonym stanem zagrożenia epidemiologicznego, działania sprzedażowe ubezpieczycieli mocno ucierpiały.
– Było to zrozumiałe, biorąc pod uwagę koncentrację klientów na zupełnie innych aspektach.Jednak ten okres stagnacji w aktywności sprzedażowej dobiega końca. Ludzie we wszystkich krajach dotkniętych pandemią zaczną niebawem szukać produktów i ofert zapewniających im bezpieczeństwo i ochronę zdrowia. Świadczą już o tym dane konsumenckie z Chin, które okres pandemii mają za sobą. Oferta ubezpieczycieli w tym zakresie jest doskonałą odpowiedzią na to zapotrzebowanie. Ubezpieczenia medyczne, szpitalne, assistance medyczne, druga opinia lekarska czy ubezpieczenia od cyber ryzyka to zakres usług odpowiadający na te potrzeby. Daje on poczucie ochrony w sytuacjach kryzysowych. Widać zresztą bardzo wyraźnie, że rynek nie znosi próżni. Ubezpieczyciele dość szybko zareagowali na potrzeby Polaków. Informowali klientów, że ochrona ubezpieczeń życie i ubezpieczenia zdrowotne obejmuje także leczenie choroby COVID-19 – mówi Grzegorz Cimochowski, Partner w Deloitte, lider Sektora Usług Finansowych.
Podobnie będzie z produktami oszczędnościowo-emerytalnymi. Wiele osób weszło w ten kryzys całkowicie bez oszczędności lub z bardzo niewielkimi środkami, które pozwoliłyby im przetrwać najbliższe miesiące na wypadek utraty pracy lub obniżki wynagrodzeń. To doświadczenie może skłonić niektórych do próby zbudowania osobistej poduszki finansowej. Składałyby się na nią także oszczędnościowe i emerytalne produkty ubezpieczeniowe.
Jak tłumaczy Grzegorz Cimochowski, nieco inaczej będzie z produktami inwestycyjnymi, także oferowanymi przez polskich ubezpieczycieli. Dynamika sprzedaży na tym rynku może ulec spowolnieniu i to w dłuższej perspektywie czasowej, ze względu na dużą przecenę na rynkach finansowych.
Pod znakiem zapytania stoją również ubezpieczenia majątkowe. Co prawda, płacenie składek w przypadku niektórych z nich jest prawnie obowiązkowe i w tym zakresie nic się nie zmieni, ale już zupełnie inaczej wygląda kwestia na przykład dobrowolnego ubezpieczenia samochodowego AC – uważa ekspert Deloitte. W przypadku tego produktu wiele osób może dojść do wniosku, że skoro rzadziej obecnie używa samochodu, to albo ograniczy się jedynie do OC, albo będzie szukać tańszych ofert o mniejszym zakresie.
– Obecna sytuacja znacznie przyspieszyła proces digitalizacji sektora ubezpieczeniowego, który do tej pory w tym obszarze pozostawał nieco w tyle za instytucjami bankowymi. Teraz te zaległości są w przyspieszonym tempie nadrabiane – zaznacza Grzegorz Cimochowski.
Polisę ubezpieczenia majątkowego można nabyć online już od jakiegoś czasu. W opinii Deloitte, w przypadku ubezpieczeń na życie będzie to jeszcze długo niemożliwe. Złożoność tego produktu oraz proces sprzedaży wymagający osobistego kontaktu w opinii wielu firm był dużą przeszkodą w jego digitalizacji.
– Obecna sytuacja zmusiła ubezpieczycieli do zmiany percepcji. Spowodowało to, że w znacznym stopniu przyspieszyli oni pracę nad sprzedażą ubezpieczeń na życie w kanałach cyfrowych, które raczej wspierają agentów niż stanowią dla nich konkurencję. W mojej opinii będzie to już proces trwały i nieodwracalny. Wpłynie to także na zmianę funkcjonowania sieci agencyjnej. Agenci i przedstawiciele ubezpieczeniowi będą musieli w większym zakresie, niż to jest obecnie, przenieść swoją działalność do przestrzeni cyfrowej. Ich naturalną bazą kontaktu przestanie być notes z numerami telefonu. Staną się nią media społecznościowe. Pozwoli to ubezpieczycielom pozyskać młodszych klientów i agentów, których deficyt był do tej pory dość mocno odczuwalny – podkrśla Grzegorz Cimochowski.
Red. (źródło: Deloitte)