Kleszcze stanowią poważne zagrożenie do końca listopada. Znajdują się wszędzie tam, gdzie rosną krzewy i trawa – w lasach, parkach, ogrodach, polanach, a nawet na placach zabaw. Powinniśmy uważać na nie nie tylko np. podczas grzybobrania, ale także w mieście.
Pajęczaki te to jedno z największych naturalnych zagrożeń dla człowieka. Według danych Państwowego Zakładu Higieny (Pracownia Monitorowania i Analizy Sytuacji Epidemiologicznej) dotyczących boreliozy, przenoszonej przez kleszcze, odnotowujemy rocznie kilka tysięcy nowych przypadków zachorowań na tę chorobę. To jednak wierzchołek góry lodowej, rzeczywistych zachorowań może być bowiem wielokrotnie więcej. Szacuje się, że w Polsce na boreliozę zapada rocznie nawet 40 tys. osób.
A co Polacy sądzą o kleszczach? Według danych CBOS, więcej niż co drugi mieszkaniec naszego kraju (51 proc.) został kiedyś ugryziony przez kleszcza, przy czym w tym sezonie wiosenno-letnim doświadczyło tego 13 proc. dorosłych. Mimo tak częstego kontaktu z groźnymi pajęczakami tylko nieliczni decydują się na badania profilaktyczne lub szczepienia.
Z analizy monitoringu mediów społecznościowych wynika jednocześnie, że zainteresowanie szczepionkami przeciwko kleszczowemu zapaleniu mózgu jest bardzo niewielkie – pytania o taką formę zabezpieczenia pojawiały się tylko sporadycznie.
Według deklaracji, połowa ankietowanych (52 proc.) potrafi samodzielnie pozbyć się kleszcza w bezpieczny sposób. Odpowiedzi badanych na pytanie o najlepszą metodę wskazują jednak, że nie jest to umiejętność tak powszechna.
Obszar Polski uznawany jest za endemiczny, co oznacza, że nie ma bezpiecznego miejsca, gdzie kleszcze nie są zarażone bakterią boreliozy. Brak przypadków tej choroby na danym terenie nie oznacza, iż nie ma zagrożenia, a jedynie – że choroba ta nie jest jeszcze rozpowszechniona.
Red.