Zależność między gospodarką państwa a zdrowiem jego mieszkańców jest dwukierunkowa. Z jednej strony w bogatszych krajach żyje się dłużej i zdrowiej. Z drugiej, poprawa opieki medycznej prowadzi do wzrostu gospodarczego – udowodnili naukowcy z Centrum Ekonomii Zdrowia w Uniwersytecie w Yorku.
Wydłużenie długości życia mieszkańców o jeden rok skutkuje wzrostem krajowego produktu brutto o 4 proc. Badacze ze Szkoły Zdrowia Publicznego Harvarda w USA wykazali, że jeśli śmiertelność z powodu chorób układu krążenia u ludzi w wieku produkcyjnym spada o 10 proc., PKB rośnie o 1 proc.
Lepsze leczenie kardiologiczne przekłada się na zamożność kraju. Pod koniec lat 80. w Polsce śmiertelność pacjentów kilka dni po zawale wynosiła 15–20 proc., dziś jest to 5 proc. Jednocześnie chory spędzał w szpitalu cztery tygodnie, obecnie cztery dni. W innym stanie chory opuszczał też szpital, często był inwalidą, dziś ludzie po zawale w wieku produkcyjnym wracają do pracy.
Dobry system leczenia zawałów mięśnia sercowego pozwala na powrót wyleczonych pacjentów na rynek pracy i unikanie wypłacania renty. O ile jednak mamy w Polsce sieć ośrodków kardiologii interwencyjnej i niską śmiertelność pacjentów bezpośrednio po zawale, o tyle znacznie gorzej jest z długoplanowym leczeniem. Śmiertelność pacjentów w ciągu roku po wyjściu ze szpitala wynosi 10 proc., wielu z nich nie ma bowiem możliwości skorzystania z rehabilitacji kardiologicznej oraz z dodatkowych zabiegów.
Wprowadzenie skoordynowanej opieki pozawałowej powoduje, że każdy pacjent po zawale ma zapewnioną konsultację z kardiologiem, rehabilitację i niezbędne, dodatkowe zabiegi w ściśle wyznaczonym czasie. Zmniejszanie funduszy na kardiologię interwencyjną oznacza, że śmiertelność bezpośrednio po rośnie, więcej jest też rozległych zawałów z powodu opóźnień w rozpoczęciu zabiegów – oceniają eksperci.
Red.