Na rynku aptecznym brakuje leków przeciwzakrzepowych, przeciwastmatycznych i onkologicznych. Zamiast do polskich aptek trafiają one za granicę. Nowym kanałem wywozu farmaceutyków stały się przychodnie.
Jest problem z dostępnością leków przeciwzakrzepowych jak np. Clexane we wszystkich dawkach, a także wziewnych dla osób z chorobami płucnymi np. Seretide. Problemy mają też pacjenci onkologiczni, którzy przyjmują np. Neupogen i Neulasta. Poza lekami, ostatnio zaczęła masowo znikać z polskiego rynku specjalistyczna żywność dla niemowląt z uczuleniami. Są duże braki w hipoalergicznych mlekach dla dzieci, które nie są karmione piersią.
Obecnie coraz częściej eksport odbywa się poprzez przychodnie. Najczęściej są to placówki, które nie mają kontraktów z NFZ, a wypisują recepty na rzadkie leki przeciwzakrzepowe czy przeciwastmatyczne. W efekcie zamiast do polskich aptek leki trafiają one do krajów Europy Zachodniej, gdzie cieszą się popytem ze względu na atrakcyjną cenę. Leki przeciwzakrzepowe, przeciwastmatyczne czy dla chorych na białaczkę za granicą kosztują nawet kilka razy więcej.
W ubiegłym roku pojawiły się przepisy, które ograniczają proceder nielegalnego wywozu farmaceutyków, poprzez wprowadzenie konieczności uzyskania zgody Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego na wywóz leków poza granice Polski. Problem tkwi w tym, że GIF nie może kontrolować przychodni, a tylko hurtownie. Kontrolą placówek medycznych zajmują się bowiem urzędy wojewódzkie.
W związku z tym samorząd aptekarski postuluje zmianę przepisów. Chodzi nam m.in. o to, aby szerokie kompetencje kontrolne uzyskała Inspekcja Farmaceutyczna, albo inna jednostka wskazana przez wojewodę. Ponadto Ministerstwo Zdrowia chce, by informacje o tym, gdzie i jakich leków brakuje, były dostępne na bieżąco w internecie. System miałby zacząć działać od 2018 r. Pojawił się też pomysł, żeby większościowy udział w aptekach mieli farmaceuci, którzy zgodnie z ustawą podlegają odpowiedzialności zawodowej.
Red.