Od 1 września seniorzy będą mogli pobrać pierwsze recepty na darmowe leki i udać się z nimi do aptek. Na wykazie darmowych leków znalazło się 1129 preparatów i 68 substancji czynnych. To najczęściej przepisywane seniorom lekarstwa, m.in. kardiologiczne czy neurologiczne, ale z wielu grup terapeutycznych – podkreśla wiceminister zdrowia Marek Tombarkiewicz.
Lekarze i eksperci są zgodni, że nowe przepisy poprawią jakość życia najstarszych pacjentów, których nie zawsze stać było na wykupienie recept. Resort w ustawie wprowadził jednak pewne ograniczenia. Recepty na leki wystawią tylko lekarze i pielęgniarki podstawowej opieki zdrowotnej, u których pacjent jest na stałe zapisany (w przypadku jego nieobecności zrobi to inny lekarz POZ z tej samej placówki). To oznacza, że lekarstwa nie zostaną wystawione np. podczas wizyt nocnych i świątecznych, a także przez specjalistów, np. kardiologów i geriatrów.
To nie wszystkie obostrzenia. Resort w szczegółowych wytycznych ostrzega lekarzy, że zmiana terapii, czyli zastąpienie leku płatnego bezpłatnym, musi mieć uzasadnienie medyczne, a nie tylko cenowe. Sytuacja, w której lekarz rekomenduje zmianę zasad leczenia, a pacjent w sposób skuteczny był leczony lekami tzw. pierwszej linii leczenia i zgodnie z wiedzą medyczną leczenie to nadal byłoby skuteczne, może stać się podstawą kontroli prowadzonej ordynacji leków – stwierdza minister Tombarkiewicz.
Lekarze oczekują jednak jasnej informacji, w jakich sytuacjach wystawione przez nich recepty mogą zostać podważone i kiedy będzie im grozić kara za nadużycie uprawnień.
Choć wytyczne ministerstwa wiążą lekarzom ręce, to część z nich uważa je za konieczne. Seniorzy mają często kilka chorób równocześnie i ustawienie dla nich odpowiedniej terapii, m.in. w zakresie braku interakcji między różnymi lekami, bywa skomplikowane.
Eksperci zgadzają się z tym, że zmiana leków powinna następować z przyczyn medycznych, a nie ekonomicznych. Ale równocześnie nie podoba im się ingerencja w kompetencje lekarzy. To oni są odpowiedzialni za wybór najlepszej terapii i nie powinno się tej kwestii regulować administracyjnie.
Kolejną sprawą, która budzić może rozgoryczenie pacjentów, jest to, że jeśli lek jest na liście darmowych, wcale nie oznacza, że otrzymają go za darmo, czyli z dopłatą budżetu państwa. Będzie się ona bowiem należała tylko wtedy, gdy pacjent ma dokładnie takie schorzenie, które jest wpisane w charakterystyce produktu leczniczego lub decyzji refundacyjnej. Brak takiej choroby, nawet przy wcześniejszym stosowaniu leku znajdującego się w wykazie bezpłatnych, nie będzie skutkował bezpłatną receptą dla pacjenta.
Red. (źródło: zdrowie.dziennik.pl)