W Polsce na otyłość I, II i III stopnia cierpi łącznie 27 proc. społeczeństwa. Jeśli zestawić te dane ze zdiagnozowaną nadwagą, liczba ta sięga blisko 70 proc. Polaków. Otyłość to cichy zabójca, a leczenie powikłań otyłości jest o wiele bardziej kosztowne niż leczenie samej choroby – zwracają uwagę eksperci.
– Społeczeństwo musi zacząć traktować otyłość jako poważną i przewlekłą chorobę. WHO jasno zaznaczyła, że otyłość ma swój numer statystyczny i jej leczenie jest refundowane przez nasz NFZ – mówi prof. dr. hab. n. med. Paweł Bogdański, kierownik Zakładu Edukacji i Leczenia Otyłości oraz Zaburzeń Metabolicznych Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu.
W Polsce mamy coraz więcej osób chorych na otyłość III stopnia, czyli tzw. otyłość olbrzymią. To problem epidemiologiczny, który dotyka blisko 700 tys. osób
– Otyłość jest niestety nadal postrzegana przez społeczeństwo jako coś, z czym można sobie szybko i łatwo poradzić. W XXI wieku więcej osób umiera z powodu przejedzenia i małej aktywności fizycznej niż z powodu głodu – ocenia prof. Paweł Bogdański.
Zaznacza, że istnieje wiele chorób, które są powikłaniami otyłości, a ich leczenie jest o wiele bardziej kosztowne niż leczenie przyczyny. Wskazuje m.in. na cukrzycę, nadciśnienie tętnicze, miażdżycę czy wreszcie otyłość jako czynnik zwiększający ryzyko wystąpienia nowotworów.
W rankingu największych zagrożeń finansowych współczesnego świata koszty związane z leczeniem otyłości znajdują się w czołówce wydatków na świecie. Dodatkowo to także koszty pośrednie: absencja w pracy, zmniejszona wydajność pracowników.
Poza uwzględnieniem finansów i statystyk trzeba pamiętać, że otyłość, bez względu na wiek pacjenta, obniża jakość życia – podkreśla prof. Bogdański.
Red. (źródło: PAP)